piątek, 28 września 2007

O drapieżności kobiet i sile ingorancji - czyli "mantissa"

To będzie opowieść z cyklu "i śmieszno i straszno" ;-P o mojej własnej, niebotycznej ignorancji.
Wpadła mi kiedyś w ręce książka Johna Fawlesa, pod tytułem "Mantissa", w wersji oryginalnej, czyli po angielsku. Na okładce przedstawiono rysunek pół kobiety, pół geparda, jednym słowem demona, który ze złym błyskiem w oku czyha na mężczyzn. Treść powieści traktuje mocno o seksualnych związkach damsko-męskich, a główny bohater dręczony jest na najwymyślniejsze sposoby przez kilka sadystycznie nastawionych wobec płci męskiej kobiet.
Może to sugestywna okładka, może treść książki, ale nie pofatygowałam się do słownika, tylko założyłam, że "mantissa", a w spolszczonej formie "mantysa" to rodzaj harpii, demona, którego jedynym celem jest sprowadzanie na złą drogę facetów. Byłam o tym przekonana do głębi i w swoich rozmyślaniach określałam mianem "mantysa" co wredniejsze okazy niewiast.
Zupełnie niedawno i zupełnie przypadkiem okazało się, że "mantysa" po polsku i "mantissa" po angielsku to termin matematyczny, oznaczający ułamkową część logarytmu. Byłam potwornie rozczarowana ;-PPP No i powiedzcie sami, czy to słowo nie zasługuje na jakieś bardziej romantyczne i tajemnicze znaczenie?
Mantyssa - sycząca niczym wąż, mroczna mantysa o kocich oczach żywi się męskimi duszami ;-P Chyba nie zrezygnuję z wykorzystywania tego słowa w moim znaczeniu - zbytnio podoba mi się to zestawienie.

wtorek, 18 września 2007

bezbosaka

Jako dziecko chodziłam bezbosaka - co oznaczało "bez skarpet", czyli boso.
(mini-historyjkę podarowała nam Sekutnica)

poniedziałek, 17 września 2007

obigaski babci Teodozji

Mój starszy brat kiedy miał jakieś 6 lat, przez jakiś czas mieszkał z babcią Teodozją – popularnie zwaną babcią Tonią. Babcia Tonia, jako dama starej daty (jak bardzo starej niech powie fakt, że... za 5 miesięcy będzie miała 100 lat i nadal nosi kapelusz…) zawsze dbała o czystość języka polskiego i jakiekolwiek obcobrzmiące wyrażenia nie miały i nie mają w jej słowniku racji bytu… We wspomnianym czasie (lata 70), ilekroć babcia chciała aby Maciek założył obuwie sportowe prosiła: „Maciuś, załóż proszę OBIGASKI”
…czy nie przypomina Wam to słynnych abibasów, obibasów, adibasów i innych mających udawać jedną z najpopularniejszych marek sportowych? ;) …myślę, że nazwa ta wzięła się po części z przesłyszenia/niezrozumienia a po części z oczywistego i jakże prostego skojarzenia – obigaski czy też obiegaski to wg babci Toni po prostu obuwie do biegania… ;p słowa tego nie zna nawet google. ;)
…tak sobie myślę, że może zatrudnić babcię Tonię w jakieś agencji reklamowej? …mogłaby zaskoczyć jeszcze nie jedną marką światową w wydaniu polskim :)

sobota, 15 września 2007

z kategorii kulinarne...

Jako królowa literówek napisałam coś, co weszło do naszego słownika - "parchewka", czyli kiedyś marchewka, która zazwyczaj czai sie w czeluściach lodówki, gdzie już światło nie dochodzi ani bron bogini, ręka ludzka, bo nigdy nic nie wiadomo.
A nasz dwujęzyczny syn, jak był pacholęciem małym to na jabłuszko (albo apple, zależnie od tego, do którego rodzica mówił) mówił "apuś". Apuś się zagniezdził.
(przygodami ze słowem podzieliła się Opakowana)

a gdzie mieszkają wasze RURONIE?

Sensacja dnia!

Zlokalizowano pierwsze siedlisko ruroni!

O isnieniu ruroni, poinformowała nas niejaka Herbi - niestrudzony poszukiwacz nowych form życia. Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że Herbi nie informuje nas o wszystkich swoich odkryciach... chodzą słuchy, że poza poznanymi już: jętyszałem, stópaczami i ruroniami Herbi ma w zanadrzu niejakie łaponie ...miejmy nadzieję, że wkrótce objawi nam ich pochodzenie oraz wizerunek. Tymczasem, Herbi za swe dotychczasowe odkrycia zostaje uhonorowana podwójną premią słowną:
Wracając jednak do ruroni... wg dostarczonych przez ich odkrywcę informacji, są one istotami żyjącymi w środowisku o kształcie zazwyczaj podłużnym... środowisko to charakteryzuje się również tym, że występuje w większości domostw ...może mieć różne kształty, wielkości, średnice ...bez względu jednak na ewentualne różnice, wspólnym elementem dla wszystkich rodzajów wspomnianego środowiska jest oczywiście jego przyjazność dla ruroni.
Znając już ewentualne miejsce pobytu ruroni wyruszyłam na ich poszukiwanie i.... mam! Mam piewrsze samodzielnie odkryte siedlisko ruroni! Proszę się przygotować na niemały szok...

Oto ono:


Pierwsze oficjalnie zlokalizowane siedlisko ruroni na świecie!

Moje ruronie na razie siedzą cicho i nie dają znaku życia ...ale z pewnością tam są:)


Wedle zapewnień Herbi, ruronie są nieszkodliwymi stworzeniami żyjącymi w miejscach określanych potocznie mianem rur. Ponieważ Herbi jako odkrywca nowego gatunku z pewnością wie co mówi, odkrycie siedliska ruroni nie spowodowało na razie u mnie ani koszmarów ani lęku przed zbliżaniem się do miejsca ich pobytu. Póki co, nie obawiam się również ich ataku...

A gdzie mieszkają Wasze ruronie?






piątek, 14 września 2007

jętyszał

7-letnia Herbi ogląda z dziadkiem przedstawienie teatralne w TV - "Zemstę" Fredry. W pewnym momencie odwraca się do dziadunia i pyta:
- Dziadziu, a co to jest jętyszał?
- Jętyszał?
- Tak, ten pan powiedział: "Stary cześnik jętyszałem strzelał do mnie"

... i nadal nie wiem, co to ten jętyszał ;-P

stópacze

Stópacze są drobne, bezbronne i rozbrajające. Przykład nr 1:


Często również kosmate - to najwyżej rozwinięta forma stópaczy. Przykład nr 2:


Zwykle występują w świecie zwierząt, jednak znane są także stópacze niemowlęce - wtedy są dodatkowo całuśne.
Jak powszechnie wiadomo stópacze znajdują się z tyłu/na dole, natomiast z przodu/na górze występują łaponie. Ale to już zupełnie inna historia ;-)

...bądź mi zawsze kupą mocy

Jak byłam dzieciakiem, uczono mnie takiej modlitwy "Aniele Boże stróżu mój". Tam są takie słowa "bądź mi zawsze ku pomocy..." ...ja byłam przekonana, że to jest "bądź mi zawsze kupą mocy" ... no cóż :)

(opowiedziane przez Kasię)
dziękujemy:)

czwartek, 13 września 2007

życie rodzinne

(...)Mężczyzna w ramach wspierania swojej żony postanowił któregoś dnia pozmywać za nią naczynia. Stoi w kuchni przy zlewie, woda wszędzie dookoła, a on szoruje. Szoruje i szoruje, ale z przypaloną patelnią jakoś nie może sobie poradzić. Po pięciu minutach bezskutecznych prób zmycia opornych resztek postanawia zmienić taktykę. Chwycił więc za nóż i począł zeskrobywać nieposłuszny brud. I w tym oto momencie do kuchni wkracza nasz drugi aktor, czyli żona. Żona, widząc, co jej mąż wyczynia, krzyczy z przerażeniem:
- Nie drap nożem po teflonie!
Na te słowa mąż z oburzona mina odwraca sie od zlewu i nadąsanym głosem odpowiada:
- Sama jesteś POTEFLON!
(historyjkę zawdzięczamy Bożence)